Nie podróżujemy by uciec przed życiem, ale by życie nam nie uciekło.
Kolejny wyjazd z cyklu spontan, jedziemy przed siebie bez konkretnego celu. Dla mnie sama podróż jest celem.
Wstępny i dość ogólny kierunek: Podlasie. W tracie jazdy szybki research mapy 🙂 i kierujemy się na Wizne – Polskie Termopile.
Chwilę przed dojazdem znowu zerkam na mapę, jest jakaś droga która prowadzi nad wodę. Hmmm… dobre miejsce na śniadanie. Jak się okazało miejsce było świetne, altanki, ławeczki, miejsce na ognisko. Była nawet toaletka, świetne miejsce na odpoczynek.
Docieramy do Wizny.
Dojazd na Górę Strękową jest fajną polną drogą, trochę zmęczoną przez ostatnie deszcze oraz rozjechaną przez traktory. Nie mieliśmy jednak szczęścia i cały widok ze wzgórza, panoramę doliny Narwi zasłaniała nam gęsta mgła. Samo miejsce, na pierwszy rzut okna to kilka oddalonych od siebie kamieni, są to jednak pozostałości po schronie Kapitana Władysława Reginsa.
W 1939 miała tu miejsce bitwa. Heroiczna obrona Wizny podczas Kampanii Wrześniowej, około 760 Polskich żołnierzy przeciw 42000 Niemców. O obronie Wizny powstała nawet piosenka, szwedzkiego zespołu Sabaton o tytule 40:1.
Czytanie tablic, chwila zadumy, kilka fotek, widoków nie podziwialiśmy bo mgła, pora wsiadać, ruszać dalej.
W drodze do Tykocina, szybki przystanek Kiermusy – ostoja żubra, można z bliska zobaczyć te piękne zwierzęta.
Tykocin, piękne miasteczko warte odwiedzenia. Lubię zwiedzać miejsca gdzie nie ma tłumu turystów i tak było tym razem. Chodziliśmy nieśpiesznie i podziwialiśmy piękne uliczki, rynek, most który podobno przyjechał tu z Wrocławia. Po drugiej stronie Narwi znajduje się Zamek Zygmunta Augusta, wieża widokowa z której podziwiać można płynącą powolnie Narew i przy odrobinie szczęścia zwierzęta biegające po polach.
Wracamy kawałek w kierunku Wizny i odbijamy na Ossowiec, drogą przez Biebrzański Park Narodowy. Polecam jechać ostrożnie, bo mimo że jest asfalt jesteśmy jednak w lesie gdzie biegają zwierzęta a do tego co jakiś czas się wieżyczki widokowe, ścieżki dydaktyczne, warto się zatrzymać i poczuć otaczającą nas przyrodę.
Po drodze podziwiamy jeszcze kilka punktów widokowych, stary most na Biebrzy, wzgórze w miejscowości Goniądz – z którego cały widok zasłaniają drzewa :).
Jadąc dalej świetną szutrową drogą wzdłuż Bierzy oczom naszym ukazała się …. Śluza Dębowo. Oglądanie, fotki, mapa na maskę – hmmm Augustów jest jakoś blisko 😀 no to jedziemy.
W Augustowie byłem już kilka razy. Byłem tam nawet na kolonii kiedy byłem dzieckiem, ale z tego już nie wiele pamiętam. Kiedy po latach trafiłem do Augustowa mieliśmy nawet prywatną przewodniczkę, pozdrawiam Kasię :). Pokazała nam fajne miejsca, nie konieczny te odwiedzane przez tłumy turystów, ale również takie które są odwiedzane głównie przez lokalesów.
Zna naprawdę fajne miejsca, potrafi z pasją opowiadać o okolicy, jest chodzącą reklamą Augustowa – mimo że nie jest przewodnikiem :).
Po poranku spędzonym we mgle, Augustów przywitał nas słońcem. W sumie tylko raz przywitał mnie deszczem. Wtedy byliśmy ze szwagrem, więc byłem mentalnie przygotowany na deszcz. Augustów to piękne miasto na Podlasiu, otoczone jeziorami, w sąsiedztwie lasów Puszczy Augustowskiej.
Każdy znajdzie tutaj coś dla siebie, duża przestrzeń do spacerów, rozbudowana sieć ścieżek rowerowych, wyciągi do nart wodnych, rowerki wodne, kajaki, motorówki, żaglówki, skutery, rejsy statkiem czy nawet wycieczki gondolami. Do tego wszystkiego piękne widoki, bliskość przyrody to więcej niż można by oczekiwać. Ale Augustów to także zabytki które warto odnaleźć spacerując po mieście. Podczas przechadzki łatwo natknąć się na restaurację “Albatros” i wtedy zapala się lampka …. zaraz zaraz, ja kojarzę tą nazwę? To proste – “siedem dziewcząt z Albatrosa” piosenka Janusza Laskowskiego.
Siedem dziewcząt z Albatrosa, Tyś jedyna
Dziś pozostał mi po Tobie, smutek, żal
Miałaś wtedy siedemnaście lat dziewczyno
W Augustowie pierwszy raz ujrzałem Cię
Jak już jesteśmy przy restauracjach, nie mogę nie wspomnieć o Kaktusiku. Regionalne Centrum Rekreacji Kaktusik znajdujące się przy samym Kanale Augustowskim, to nie tylko karczma ale również pokoje gościnne, sauna ale przede wszystkim piękne otoczenie z placem zabaw, zagrodą z kucykiem i piękny ogród letni. Nasi najmłodsi towarzysze podróży na pewno będą zachwyceni wizytą w tym miejscu. A co jest dla nas najważniejsze jak nie uśmiech dzieci ? 🙂 Można tam smacznie zjeść bez pośpiechu, dzieciom na pewno nie będzie się śpieszyło do wyjścia z placu zabaw. Miłośnicy przyrody na pewno nacieszą oczy pięknym ogrodem.
Dlaczego tak rozpisuje się o tym miejscu? Bo warto w nim mówić, widać miłość i pracę jaka została włożona by powstał ten uroczy zakątek.
Za każdym razem gdy jestem w Augustowie i mam chwilę czasu, wpadam tam.
Kilka fotek które na szybko udało nam się zrobić, czas nas mocno gonił więc tym razem nie mogliśmy sobie pozwolić na dłuższy pobyt. Mam nadzieję to wkrótce nadrobić.
Lubię na wyjazdach oglądać nowe rzeczy, odkrywać ciekawe miejsca. Staram się często nie jeździć w jedno i to samo miejsce. Augustów jest jednak na mojej krótkiej liście miast, do których wracam i będę wracał. Jeśli ktoś jeszcze tam nie był, to zachęcam by w wolnej chwili poszukał tam odpoczynku, wytchnienia a jeśli ktoś lubi aktywny wypoczynek, to również jest to idealne miejsce.
PATRONITE
Miło będzie jak po przeczytaniu zostawisz po sobie ślad w komentarzu 🙂
3 komentarze
Doris · 21 września 2020 o 14:50
Mogę tam jechać! Przekonał mnie argument, że mogę smacznie zjeść ( moje ulubione zajęcie), a dzieci będą na placu zabaw- najlepiej!:)
Piotrek · 23 września 2020 o 11:56
Widzisz… A ja nigdy w tym rejonei nie byłem. Namówiłeś 🙂 . Szwędanie się to jest coś co chętnie bym uskutecznił na większą skalę.
Mario · 23 września 2020 o 12:20
Nic trudnego, o tym w poprzednim wpisie 🙂 od Discovery, “Travel is never a matter of money but of courage.”
Wystarczy wstać z kanapy ;P