A większą mi rozkoszą podróż niż przybycie

Leopold Staff

Mgła opadła, niedźwiedzi i cyganów nie ma. Można wychodzić 🙂

Po krótkim rekonesansie uznajemy, że nie jest to odpowiednie miejsce na śniadanie. Miejsca nie brakowało ale … trzeba poszukać czegoś piękniejszego, jak jeść śniadanie w plenerze to tylko w zachwycającym. Na szczyt nie pozostało nam wiele drogi, na tyle by ledwie rozgrzać auta, mijaliśmy owieczki wbiegające na drogę – zwykłe rumuńskie standardy. Na szczycie przeżyliśmy małe rozczarowanie – mgła popsuła nam śniadanie. Sięgnęliśmy do naszego menu awaryjnego na szybkie akcje i przygotowaliśmy danie orientalne z Radomia. Postanowiliśmy jechać dalej po ciekawsze widoki. Szczyt na którym byliśmy był szczytem dla przeciętnego Kowalskiego, nasz szczyt był trochę dalej, wyżej i nie prowadzi na niego normalna droga. Dojechaliśmy do zjazdu z drogi, zapieliśmy napędy i jazda na szczyt. Widoki były przepiękne, przeplatane licznymi i gęstymi chmurami, wiatr był silny na tyle, że szybko robiło się ładnie widokowo, ale miało to też minusy – ledwo można było ustać.

szczyt

DSC_5436

017c39d6ea9d8a320f8337d6d1fe6c2be692c88082

Po nacieszeniu się widokami, zrobieniu masy zdjęć postanowiliśmy jechać dalej, znaleźć mega ładne miejsce na śniadanie i ruszać w kierunku Transfogarskiej szukać ciekawego miejsca na nocleg.

Miejsce na śniadanie znaleźliśmy u podnóża góry, ładna polana, piękne widoki. Porozkładaliśmy sprzęt. Kawka, herbatka, jajecznica na pomidorach i kiełbasie.
Tak posileni możemy ruszać dalej.

01f71a5dc48db0593e3148c2faae7e9f3c229acbd3

Kolejna część trasy przebiegała dość nudno, typowa dojazdówka. Początek trasy Transfogarskiej robi na nas ogromne wrażenie, od razu prowadzi dość wysoko, liczne mosty i tunele prowadzą nas do ogromnej zapory wodnej na Jeziorze Vidraru, wysokość zapory to imponujące 166 metrów, głębokość jeziora 155 metrów. Dla porównania zapora na jeziorze Solińskim na 82 metry wysokości.
Nad zaporą czuwa posąg Prometeusza trzymającego w rękach piorun.

DSC_5563DSC_5566

Zwiedzanie, fotki i pora ruszać dalej. Decydujemy się nie jechać główną drogą jak wszyscy bo jesteśmy wyjątkowi 🙂 Nasza wyjątkowość jak zawsze nas nagrodziła, po przejechaniu kilkunastu km zobaczyliśmy stromy zjazd nad samo jezioro, bez wielkiego namysłu skorzystaliśmy. Po krótkim rekonesansie znaleźliśmy kolejny zjazd jakieś 50 metrów dalej, prowadził na większą polanę, nad samym jeziorem. Było to idealne miejsce na rozbicie obozowiska, tym bardziej, że zaczynało się już robić szaro.

DSC_5594

Gdybym miał gitarę.

Szybkie rozbicie namiotu i bierzemy się za rozpalenie ogniska. Ohh gdybym miał gitarę …. i oczywiście kogoś kto umie na niej grać, bo tej umiejętności jeszcze nie nabyłem, ale słowo “jeszcze” jest tu ważne 🙂 Pośpiewało by się przy ognisku jak kiedyś na koloniach, obozach. Piękne czasy, co prawda już nie wrócą ale nikt nie mówił że nie może być już w życiu równie wesoło, towarzysko i sielsko.
Bo czy musimy funkcjonować dom, praca, dom, praca? To że przybyło kilka zmarszczek, pojawił się pierwszy siwy włos oznacza, że takie widoki możemy widzieć tylko na Discovery? Niech każdy sam sobie na to odpowie. Pamiętajmy jednak, że marzenia się nie spełniają, marzenia się spełnia i warto to robić. Warto czasem przekroczyć swoją strefę komfortu i poczuć się wolnym, znowu młodym, przeżyć coś, bo kto wie ile dni nam jeszcze zostało? Trochę poleciałem zbyt głęboko 😉 wracając do głównego tematu, przy ognisku siedzieliśmy do późnych godzin nocnych, rozmawiając, śmiejąc się, wspominając ciekawe opowieści, dowiadując się o sobie co raz więcej. Do namiotu tym razem trafiliśmy bez problemu.

W nocy słysząc delikatne fale muskające brzeg przyśniło mi się, że nas zalewa,  a że samochód stał troszkę niżej byłem przekonany, że jest już gdzieś w pobliżu zapory. Sen był tak realistyczny, że obudziłem się i poszedłem to sprawdzić :).
Po upewnieniu się, że stan wody się nie zmienił mogłem oddać się ponownie
w objęcia Morfeusza.

http://laura4x4.pl/wp-4iks4/rumunia-dzien-4-moj-dom-jest-tam-gdzie-go-zaparkuje/

0 komentarzy

Dodaj komentarz

Avatar placeholder

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *