Prelekcje – Wyloguj się i żyj
Na co dzień informatyk w pięciogwiazdkowych hotelach, po godzinach włóczykij. Moje życie to nieustanne balansowanie między luksusem miejskiego życia a dziką przyrodą. W garniturze, z laptopem w ręku, rozwiązuje problemy technologiczne, by po pracy zamienić się w wędrowca, który z plecakiem na ramionach przemierza leśne ścieżki w poszukiwaniu nowych przygód. Podróżuję by podróżować, często bez konkretnego celu. Moje serce bije w rytmie natury, a dusza odnajduje spokój w szumie drzew i śpiewie ptaków.
Zapraszam na moje prelekcje, gdzie dzielę się doświadczeniami z życia na granicy dwóch światów. Opowiem, jak znaleźć równowagę między cyfrową rzeczywistością a naturą, jak wylogować się z cyfrowego świata i odnaleźć spokój w otoczeniu przyrody. Dowiesz się, jak technologia może wspierać, a nie dominować nasze życie, oraz jak czerpać radość z prostych, naturalnych przyjemności.
Podczas moich prelekcji odkryjesz, jak obcowanie z naturą może przynieść ulgę od stresu i zgiełku miejskiego życia. Podzielę się praktycznymi wskazówkami, jak wprowadzić więcej natury do swojego życia, nawet jeśli mieszkasz w centrum miasta. Dowiesz się, jak małe zmiany w codziennych nawykach mogą prowadzić do większej harmonii i spokoju.
Dołącz do mnie i odkryj, jak odnaleźć równowagę w dzisiejszym, zdominowanym przez technologię świecie. Pozwól sobie na chwilę wytchnienia i zanurzenia się w pięknie przyrody, by na nowo odkryć, co naprawdę jest ważne.
Zastanawiasz się czy warto ?
Poniżej znajdziesz początek mojej książki, która jest jeszcze w trakcie pisania. Mam nadzieję, że ten fragment Cię przekona. Książka o podróżach, marzeniach, o życiu, zapraszam.:
Dlaczego Wyloguj się i żyj?
Z zawodu jestem informatykiem, codziennie loguję się do systemu w pracy, po robocie loguje się do mediów społecznościowych, do cyfrowego świata. Sporą część naszego czasu spędzamy w wirtualnym świecie. Przyzwyczajamy się do świata gdzie wszystko jest za kliknięciem myszki. Praca, zakupy, informacje, kontakt z drugim człowiekiem. Wychowałem się w czasach, kiedy o cyfrowym świecie nikt nie marzył – no może twórcy filmów S-F. Telefon był analogowy i to tylko w kilku domach, telewizor czarnobiały i miał 2 kanały. Informacje były w gazetach a nie w portalach. Taksówkę łapało się na postoju a nie w aplikacji. Po znajomych można było zadzwonić co najwyżej domofonem i to dopiero w późniejszym etapie dzieciństwa. Za oranżadę w torebce płaciło się drobniakami a nie smartfonem. Drobniaki zarabiało się sprzedając znalezione butelki. Zbierało się obrazki z gumy Turbo lub Donalda a nie lajki w necie. Więc gdy zaczęliśmy dołączać do ery cyfrowej, każdy szybko się przyzwyczaił do dobrego i wygodnego życia. Pojawiły się telefony nie tylko w mieszkaniach ale i w kieszeniach czy na rękach. Komputery w domach a nie u taty w pracy. Internet przez modem dzielony z kolegami z bloku zmienił się w międzyczasie na internet z “powietrza”, Wi-FI, LTE. Odkurzacz sprzątający po wydaniu polecenia przez smartfona. Gadamy do telewizorów żeby zmieniły kanał, mówimy do żarówek, radia. Czasem zapominamy mówić do ludzi. To co widzieliśmy w filmach o super agencie 007, stawało się na naszych oczach codziennością. Papierowe mapy zastąpiliśmy GPS’em, który mamy w samochodzie, telefonie a często i w zegarku. Dla dzisiejszych dzieci, to są rzeczy oczywiste i nie wyobrażają sobie innego świata. Uważam, że urodziłem się w idealnym momencie, mam to szczęście i znam inne czasy. Obserwowałem te wszystkie przemiany życia analogowego na życie cyfrowe. Poznawałem nowości od samego początku. Wszystko działo się na moich oczach. Nie da się ukryć, jest łatwiej, jest szybciej, jest wygodniej, ale czy jest lepiej? Na pewno w niektórych kwestiach lepiej w innych np. w kontaktach społecznych jest zdecydowanie gorzej. Mamy wirtualnych znajomych, których latami nie widzimy na żywo, co więcej nawet nie rozmawiamy z nimi przez telefon. Dlatego też uważam, że warto czasem kliknąć przycisk “log off”, zamknąć klapę laptopa, wyłączyć smartfona i nie martwić się o stan naładowanej baterii czy kreski zasięgu, zdjąć z ręki smart watcha, a założyć G-Shocka i wyjść ze swojej strefy komfortu, by zacząć żyć.
A więc … Wyloguj się i żyj.
1.Przygody bywają niebezpieczne.
Przygody bywają niebezpieczne? Pewnie. Rozlany olej w kuchni również, tylko wrażenia zupełnie inne.
Kiedy zacząłem się nad tym zastanawiać? Pewnego słonecznego lecz mroźnego grudniowego dnia, gdy po szaleństwach na sankach, bawiłem się z córką na placu zabaw. Puściłem ją wtedy na tyrolce, a ja po odepchnięciu spadłem do tyłu z wysokości około 1,5 m na ziemię, uderzając po drodze tyłem głowy w metalowy wspornik. Pamiętam, że zrobiłem jeden krok w tył za daleko, noga ześlizgnęła mi się z platformy na której stałem, poczułem jak przechylam się do tyłu. Podczas lotu chciałem się jeszcze czegoś złapać, machałem rękami licząc na cud, mając nadzieję, że coś się przede mną pojawi i będę mógł się tego chwycić. Kolejne co pamiętam to czarny obraz przed oczami i głos żony z pytaniem czy nic mi nie jest. Nie szedłem w stronę światła i życie nie przemknęło mi przed oczami. Miałem tylko czarny obraz, nic nie widziałem za to słyszałem. Nie mogłem jednak nic odpowiedzieć, myślami odpowiadałem, ale nie wydawałem z siebie głosu. Słyszałem wyraźnie jej pytanie, ale nie byłem w stanie wydusić z siebie słowa. Po chwili zobaczyłem dość niewyraźnie przed moimi oczami śnieg, na nim leżącą bezwładnie moją dłoń. Czułem, że chce poruszyć palcem ale nic się nie działo, całymi swoimi siłami chciałem nim poruszyć, wydawało mi się, że spinam wszystkie swoje mięśnie i całą siłę przekazuję na ten jeden palec w prawej dłoni, lecz dalej nic się nie działo. Po chwili udało mi się tylko wydusić z siebie: dzwoń po karetkę nie mogę się ruszać. …
Podczas moich podróży przeżyłem sporo przygód, w tym również sporo niebezpiecznych, jak min. spotkanie na naszej drodze niedźwiedzicy z małymi, ratowanie tonącej dziewczyny u wybrzeża Majorki, niesienie przez kilka godzin rannego Węgra, który spadł w przepaść, bójki na ulicy przez to, że zdarzyło mi się wtrącić w jakieś awantury, aby kogoś obronić, siedzenie w samochodzie który, cofał się na lodzie do przepaści, spotkanie handlarzy narkotyków w Albańskich górach czy aresztowanie w Bośni i Hercegowinie, a raz zdarzyło się, że to ja się topiłem i potrzebowałem pomocy. To tylko kilka przygód z moich podróży.
Ale najbardziej niebezpieczną przygodą jak do tej pory, była wizyta na placu zabaw.
Kontakt: juran2@gmail.com
Jeśli szukacie sprzętu biwakowego oraz turystycznego w dobrych cenach i w super jakości to polecam: SKLEP
FB:
https://facebook.com/wylogujsieizyj/
IG:
https://www.instagram.com/wyloguj_sie_i_zyj/
https://www.instagram.com/wordpress2365765.home.pl/autoinstalator/wordpressplus/
0 komentarzy